To, co zapisane, nabiera mocy urzędowej. Tak samo jest z postanowieniami noworocznymi. Chciałabym dziś zaprosić Was do lektury moich postanowień. Ich wspólnym mianownikiem jest zdrowie. Może znajdziecie tu inspirację dla siebie?
Chcę, żebyście wiedzieli, że nie traktuję tych postanowień sztywno. Jestem tylko człowiekiem, a każdemu człowiekowi zdarzają się choroby, gorsze dni. Najważniejsze, aby po jednorazowych „wpadkach” wracać na dobrą drogę. Nie tworzę też postanowień na miarę zdobycia Kilimandżaro, bo takich na pewno nie udałoby mi się zrealizować. Pamiętajcie: zacznijcie od minimum, a powoli dotrzecie do maksimum.
A więc jak wyglądają moje noworoczne zadania?
1. CODZIENNA 15-MINUTOWA DAWKA GIMNASTYKI
Celowo piszę o gimnastyce, a nie o ruchu w ogóle. Moje zestresowane mięśnie potrzebują właśnie rozciągania, skłonów i wymachów na dywanie. Spacery praktykuję od dawna, ale spacerowanie to nie wszystko. 15 minut ćwiczeń na pewno jest w moim zasięgu. A może po tych 15 minutach będę miała ochotę na więcej?
2. SZKLANKA PYŁKU PSZCZELEGO Z MIODEM KAŻDEGO RANKA
Nie podejmę się rezygnacji z porannej słabej kawy, bo obawiam się, że w pierwszej lepszej chwili niewyspania mogłabym ulec pokusie. Ale każdy dzień rozpocznę również od przygotowanej wieczorem szklanki pyłku pszczelego rozpuszczonego w wodzie, o którym pisałam TUTAJ. To prawdziwa kopalnia ważnych dla naszego zdrowia składników zawarta w małych ziarenkach. Jednorazowe picie pyłku być może zdziałałoby niewiele, ale regularne spożywanie go przez okrągły rok poprawia wyniki badania krwi i ogólny stan organizmu.
3. MNIEJ CZASU SPĘDZANEGO ONLINE
O tak, to wielkie pole do manewru. Boję się, że gdybym policzyła te wszystkie KRÓTKIE CHWILE spędzane w ciągu dnia przed komputerem, wyszłaby niezła sumka. W Nowym Roku zamierzam zrezygnować z przeglądania portali informacyjnych, a zamiast tego informacje o świecie czerpać z radia – na przykład podczas zmywania albo gotowania. Najważniejsze wieści z pewnością wtedy do mnie dotrą, a nie będę narażona na pokusę sprawdzania, co aktualnie robi rolnik, który szuka żony czy inni celebryci. 🙂
4. ROZWIJANIE BLOGA – MINIMUM DWA WPISY W TYGODNIU
To dopiero początki mojego blogowania, a już miałam kilka kryzysów. Wydawało mi się, że skoro nikt mnie nie czyta, to pisanie nie ma sensu, że może mam za mało do powiedzenia, a przecież jest tylu naprawdę utalentowanych blogerów… Ale mimo to chcę kontynuować tworzenie bloga, bo… to doskonały trening cierpliwości i konsekwencji. A tego zawsze mocno mi brakowało. Chcę też małymi kroczkami wędrować w kierunku zdrowego życia, a już samo relacjonowanie, opisywanie tej drogi będzie dla mnie dużym dopingiem. Jeśli choć jedna osoba oprócz mnie z tego skorzysta – będę podwójnie zadowolona. 🙂
5. PIĘĆ CHWIL DLA DUCHA W MIESIĄCU
Przyznaję bez bicia, że zapuściłam się kulturowo. Zaczynam oglądać film i nie kończę, zaczynam czytać książkę i rzucam ją po kilkunastu stronach. Fakt, jestem zmęczona, konkretnego czasu dla siebie przy dziecku jest niewiele, bo dziecko należy do grupy bardzo ruchliwych i ciągle kilka razy budzi się w nocy. Ale mimo to w tym roku chcę wyłuskać pięć momentów dla swojego rozwoju duchowego w każdym miesiącu. Czym będzie dla mnie taki „moment”? Przeczytaną (do końca!) książką, obejrzanym filmem, spotkaniem z jakimś autorem lub warsztatem, w którym wezmę udział. I nie ma „nie chce mi się”. Najtrudniej jest zacząć, ale radość z realizacji jest bezcenna. Na dobry początek obejrzałam wczoraj „Milionera” z Januszem Gajosem w roli głównej. To film o tym, jak pieniądze szczęścia nie dają, a raczej dają… nieszczęście. 🙂
Tak wyglądają moje postanowienia noworoczne. Myślę, że nie są zbyt wyśrubowane, ale ich realizacja pozwoli mi odzyskać wiarę w swoją konsekwencję i determinację. A także zdrowiej żyć – z dawką ruchu, witamin, mniejszą ilością bodźców internetowych i większą dawką wartościowych treści.
Pamiętajcie: dzień lub nawet kilka dni bez realizacji postanowień wcale ich nie anuluje. Nie trzeba czekać do kolejnego roku. Zawsze można wrócić na obraną ścieżkę. Nie sztuką jest nie upadać – najważniejsze, to zawsze się podnosić.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Zdjęcie: Jacob Chen, www.unsplash.com