Termin psychosomatyka został wprowadzony do medycyny w 1818 roku przez niemieckiego lekarza Johanna Christiana Heinrotha. Oznacza on naukę badającą wpływ czynników psychicznych i emocjonalnych na stan zdrowia człowieka i funkcjonowanie poszczególnych części ciała. Jednak dla mnie to święta Hildegarda, mniszka żyjąca w XII wieku, jest prawdziwym psychosomatykiem wszechczasów. W jej pismach medycznych człowiek jest postrzegany w sposób absolutnie holistyczny, a ciało, duszę i ducha łączą nierozerwalne nici. Hildegarda stale podkreśla, że nieprawidłowości w jednej ze sfer rzutują na pozostałe. Napięcia, negatywne emocje i nierozwiązane konflikty mogą z czasem skutkować zaburzeniami pracy narządów, z sercem, żołądkiem i całym układem pokarmowym na czele. Tak było choćby w moim przypadku, o czym pisałam w tekście o nerwicy serca.
Organizm w stanie wojny, czyli rzecz o układzie wegetatywnym
Jak to możliwe, że czynniki niefizyczne tak mocno wpływają na szybkość bicia serca, pracę układu pokarmowego czy napięcie mięśni? Czytałam kiedyś reportaż Swietłany Aleksijewicz o kobietach, które służyły w szeregach Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej. Jego tytuł brzmiał Wojna nie ma w sobie nic z kobiety. Polecam ten naturalistyczny i mocno poruszający obraz kobiecości w czasach wojny zarówno miłośnikom reportażu, jak i tematyki wojennej. Do czego jednak zmierzam? Zapamiętałam dobrze scenę, w której lekarz pytał jedną z ocalałych kobiet: Ma pani całkowicie zniszczony układ wegetatywny. Jak pani zamierza teraz żyć? Stawanie oko w oko z zabijaniem, śmiercią i cierpieniem, stały kontakt z ludzkim okrucieństwem i rozlewem krwi, niepewność co do każdej kolejnej chwili – to wszystko powodowało u tych kobiet całkowite rozstrojenie organizmu, nawet jeśli nie każda z nich ucierpiała fizycznie. Jak pani zamierza teraz żyć? – pytał lekarz. A jednak wiele z nich żyło dalej, mimo przeżytej traumy. Rozstrojony, a nawet wręcz zrujnowany wegetatywny układ nerwowy na pewno tego nie ułatwiał. Przeważyła jednak wola życia, którą kontakt z sytuacjami granicznymi dodatkowo wzmógł i ukształtował. Tym, co pozwoliło im przetrwać czasy zagłady były też pamięć, tęsknota i miłość. Ale po tej wojennej dygresji czas już wrócić do tematu snu.
Dlaczego bez efektywnego snu nie ma zdrowego życia?
Niewielu współczesnych lekarzy wystarczająco poważnie traktuje powiązania, jakie łączą zaburzenia pracy organizmu z problemami emocjonalnymi, duchowymi i psychicznymi. W teorii – być może tak, bo wiele przecież mówi się i pisze o wpływie stresu i emocji na genezę różnych chorób, w tym nowotworowych. Jednak gdy odwiedzamy lekarza, który zbiera wywiad i stawia diagnozę – ten aspekt jest zazwyczaj pomijany lub marginalizowany. Z dużą szkodą dla pacjenta.
Nie inaczej jest w przypadku problemów ze snem. Co zrobi lekarz, któremu powiemy o problemach z zasypianiem lub o przedwczesnym wybudzaniu się? Z dużym prawdopodobieństwem przepisze „odpowiednie” leki. Być może napomknie o zmianie stylu życia, walce ze stresem. Być może. Zazwyczaj jednak bez zagłębiania się w temat, bez jego drążenia. My zaś wyjdziemy z gabinetu z receptą, którą pozostanie już tylko wykupić.
Wierzę, a wręcz jestem pewna, że są lekarze, którzy nie proponują pochopnie leków o działaniu nasennym – są oni jednak w mniejszości. I o ile nie neguję konieczności przyjmowania leków w niektórych przypadkach, to te przepisywane na sen uważam za szczególnie szkodliwe i niebezpieczne, w koszmarny sposób zaburzające jedną z najważniejszych sfer ludzkiego życia – cały rytm snu i czuwania. Bo problemy ze snem nigdy nie powstają bez przyczyny – duchowej, psychicznej, emocjonalnej lub fizycznej. Tabletki nasenne nie zlikwidują żadnej z nich.
Przykład? Bezsenność indukowana chorobą tarczycy (zdarza się nie tak rzadko) nie zniknie, jeśli nie zajmiemy się tarczycą. W przypadku gdy źródłem problemu jest niedobór magnezu, pomoże przed wszystkim dieta bogata w ten pierwiastek. Tego typu przykłady można mnożyć. W wielu przypadkach jakość snu poprawimy własnym nakładem sił – i to w całkowicie naturalny sposób. Pomóc w tym może stosowanie wskazówek św. Hildegardy.
Sen i czuwanie – siła discretio, czyli najważniejsza jest równowaga
Jak wielokrotnie pisałam, w medycynie świętej Hildegardy wszystko jest ze sobą powiązane i połączone wzajemnymi wpływami. Stan duszy wpływa na ciało, a kondycja ciała odzwierciedla się w psychice i emocjach. Hildegarda – na podstawie wizji płynących od Boga – podkreślała ogromną wagę snu i odpoczynku w życiu każdego człowieka. Postulowała równowagę między stanami aktywności i relaksu, między snem i czuwaniem. Zarówno niedobór snu, jak i jego nadmiar mogły jej zdaniem mieć szkodliwy wpływ na ludzki organizm.
Ratunek dla zdrowia mniszka widziała w stosowaniu na co dzień zasady discretio, czyli korzystnego dla zdrowia umiaru. Miało to dotyczyć zarówno sposobu odżywiania, jak i całego stylu życia. Zupełnie więc nie dziwi, że rozsądny i efektywny wypoczynek był dla Hildegardy jednym z filarów zdrowej egzystencji. Efektywny, a więc niekoniecznie bardzo długi, natomiast umożliwiający niezbędną dla życia regenerację i przypływ sił. Benedyktynka wręcz przestrzegała przed zbyt długim snem, dostrzegając jego negatywny wpływ na organizm. Nic mi również nie wiadomo, aby wspominała coś o regulaminowych ośmiu godzinach, które każdy miałby bezwzględnie przesypiać. Nic z tych rzeczy.
Długość nocnego wypoczynku jest sprawą indywidualną, a niektórym osobom wystarcza sześć godzin, aby w pełni się zregenerować. W moim przypadku ideałem jest siedem godzin, ale po sześciu również czuję się dobrze (choć nie zawsze tak było). Warto pamiętać, że jeszcze ważniejsza niż długość snu jest jego jakość.
Co Hildegarda zalecała na bezsenność i problemy ze snem?
W pismach Hildegardy można znaleźć wiele wskazówek dotyczących tego, jak zapewnić sobie regenerujący, efektywny i zdrowy sen. Postanowiłam opisać te, które wydały mi się najciekawsze i w miarę łatwe do zastosowania.
1. Deser z gotowanych jabłek z dodatkiem maku
Mak to najważniejszy produkt polecany przez Hildegardę na bezsenność. Jeśli chcemy wykorzystać jego właściwości nasenne, powinniśmy sięgnąć po surowe ziarenka maku. W pismach mniszki możemy przeczytać o wpływie tej rośliny na sen:
Ziarna maku przywołują sen i powstrzymują świąd. […] Spożywane na surowo są lepsze niż gotowane.
Dr Wighard Strehlow, lekarz i autor książek poświęconych medycynie świętej Hildegardy, regularnie stosował mak w swojej praktyce medycznej. W jednej z publikacji przywołuje przykład pacjenta cierpiącego na depresję maniakalną, któremu spożywanie maku pozwoliło w znacznym stopniu ograniczyć zaburzenia snu.
Dobrym sposobem na wykorzystanie nasennych właściwości maku jest jedzenie deseru z jabłek posypanego surowymi ziarenkami. Przygotowanie tego dania jest bardzo proste i nie zajmuje wiele czasu.
Jak przygotować deser z gotowanych jabłek z makiem?
Składniki:
- 1 kg jabłek
- woda
- cukier trzcinowy (opcjonalnie, warto z niego zrezygnować)
- cynamon
- surowe ziarenka maku
Wykonanie:
Obieramy 1 kilogram jabłek, usuwamy gniazda nasienne i kroimy owoce na ćwiartki. Następnie zalewamy jabłka wodą, dodajemy cukier trzcinowy i cynamon. Gotujemy do momentu aż jabłka będą miękkie, często mieszając. Na koniec porcję deseru posypujemy jedną łyżką maku i spożywamy w godzinach wieczornych.
2. Poduszka z bukwicą zwyczajną lub plewami orkiszowymi
Szybkiemu zasypianiu i efektywnemu wypoczynkowi sprzyja używanie poduszki wypełnionej suszonym zielem bukwicy zwyczajnej lub oczyszczonymi plewami orkiszowymi. Najlepiej jeśli zrobiona jest ona z cienkiego materiału, który pozwala na swobodne wdychanie unoszącego się zapachu i pyłu.
Według świętej Hildegardy bukwica zwyczajna ma wyjątkowe właściwości, pozytywnie wpływające na jakość snu. Nie tylko zwiększa jego długość i poprawia efektywność, ale też może zlikwidować problem koszmarów sennych:
Kogo dręczą niewłaściwe sny, powinien mieć przy sobie bukwicę zwyczajną, a nawiedzi go mniej widziadeł sennych.
Ziele bukwicy można zebrać i ususzyć samodzielnie. Możemy też kupić gotowy susz bądź wypełnioną nim poduszkę. Dr Wighard Strehlow opisuje przypadki pacjentów, którym spanie na poduszce z bukwicą pomogło w pokonaniu nocnych koszmarów.
Na zaburzenia snu pozytywnie wpływa również korzystanie z poduszek wypełnionych plewami orkiszowymi. Możemy też na czas nocy położyć obok siebie woreczek wypełniony plewami z orkiszu lub suszem z bukwicy zwyczajnej.
3. Gaszone wino – sposób na szybki i spokojny sen
Choć gaszone wino zawiera bardzo niewielką ilość alkoholu, raczej odradzam regularne stosowanie tej metody. Alkohol zawsze pozostaje alkoholem i nawet spożywany w niewielkich ilościach, ale cyklicznie – może uzależniać. Wina w wersji gaszonej nie powinny pić również kobiety w ciąży i karmiące piersią oraz wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek przeciwwskazania do spożywania trunków. Ponieważ jednak Hildegarda była wielką admiratorką tego napoju i doceniała jego walory zdrowotne, nie mogłam pominąć go w tekście.
Jak samodzielnie zrobić gaszone wino?
Proces przygotowania gaszonego wina wygląda następująco: szklankę czerwonego wina doprowadzamy do stanu wrzenia, a następnie gotujemy przez mniej więcej minutę. Moment pojawienia się bąbelków oznacza, że zawartość alkoholu w winie jest już bardzo mała lub wręcz znikoma. Następnie dodajemy do powstałego w ten sposób płynu nieco zimnej wody i zdejmujemy naczynie z gazu lub ognia. Ciepłe gaszone wino w ilości około 125 ml powinno być wypijane małymi łykami tuż przed snem.
4. Dieta stymulująca wytwarzanie melatoniny
Melatonina jest hormonem, który odpowiada za regulację naturalnego rytmu snu i czuwania u każdego człowieka. Jej niedobór może powodować problemy z zasypianiem, przerywany sen i przedwczesne pobudki. Przyczyną zmniejszonego wydzielania melatoniny bywa niewłaściwe odżywianie, stres oraz niesprzyjające warunki – zwłaszcza spanie w dusznym, zbyt mocno oświetlonym pomieszczeniu.
Co ciekawe, dieta zalecana przez świętą Hildegardę obfituje w produkty, które z zasady zawierają duże ilości tryptofanu – aminokwasu, z którego ludzki organizm wytwarza melatoninę. Są to orkisz, fasola, a także mięso i kurza wątróbka. Bez cienia przesady można zatem stwierdzić, że oparta na orkiszu dieta świętej Hildegardy jest świetnym rozwiązaniem dla osób mających problemy ze snem. Z orkiszu wytwarza się zarówno chleb, jak i kasze, płatki, makaron czy nawet… kawę. Można zatem to cenne zboże spożywać praktycznie w każdym posiłku. Warto przy tym pamiętać, że produkty mięsne mniszka zalecała jeść w rozsądnych, niewielkich ilościach.
5. Miód z kasztanami jadalnymi
Kasztany jadalne to jeden z kluczowych produktów w diecie świętej Hildegardy. Warto jednak zaznaczyć, że rosnący powszechnie w Polsce kasztanowiec zwyczajny i kasztan jadalny to dwa zupełnie różne gatunki drzewa, w dodatku zupełnie ze sobą niespokrewnione. Popularnych w naszym kraju i chętnie zbieranych przez dzieci owoców kasztanowca zwyczajnego w żadnym wypadku nie wolno spożywać.
Inaczej ma się sprawa z rzadko uprawianymi w Polsce kasztanami jadalnymi – są one nie tylko zdatne do spożycia, ale też bardzo zdrowe. Święta Hildegarda zaleca je szczególnie w przypadku stanów osłabienia i wycieńczenia, obniżonej odporności i stresu, a także chorób wątroby.
Miód z kasztanami jadalnymi jest polecany również w walce z bezsennością i przedwczesnym wybudzaniem się ze snu.
Jak przygotować miód z kasztanami jadalnymi?
Składniki:
- 150 g mąki kasztanowej
- 500 g odszumowanego miodu
Wykonanie:
Słoik z miodem wstawiamy do wody, którą następnie zagotowujemy. Mieszając, zbieramy łyżką tworzącą się na powierzchni pianę. Do miodu dodajemy mąkę z kasztana jadalnego i ponownie dokładnie mieszamy.
W ramach walki z bezsennością codziennie przed pójściem spać spożywamy jedną łyżeczkę miodu z kasztanami jadalnymi.
Czy wprowadzenie w życie wszystkich powyższych wskazówek może zdziałać cuda? Z całą pewnością nie, ale ich regularne i konsekwentne stosowanie na pewno pomoże się wyciszyć i wyregulować rytm snu i czuwania. Warto skorzystać przynajmniej z niektórych metod, spokojnie obserwując reakcje swojego organizmu.